ks.Tadeusz Słomiński

ks. Tadeusz Słomiński

ks. Tadeusz Słomiński

    Ksiądz Tadeusz Słomiński proboszcz parafii Więcbork w latach 1961- 1985

Ksiądz Słomiński objął parafię w Więcborku po Janie van Blericqu, który w styczniu 1961 roku doznał na plebanii zawału serca. Nawet kilkumiesięczna rekonwalescencja nie pozwoliła mu w dalszym ciągu sprawować funkcji proboszcza i dziekana zarazem. Dlatego od dnia 1 września 1961 roku do pracy w Więcborku Kuria Biskupia wyznaczyła księdza Tadeusza Słomińskiego. Miał on wówczas czterdzieści lat. Urodził się  w 1921 roku w Zblewie. Do szkoły podstawowej i liceum uczęszczał w Tczewie. Seminarium Duchowne ukończył w Pelplinie. Należał do harcerstwa. Jeszcze w 1947 roku pełnił funkcję harcmistrza. Więcbork nie był dla niego miejscem zupełnie nowym. Pracował tu jako wikariusz od 1 października 1952 roku do 23 marca roku 1954 na miejscu wikarego Kowalewskiego, który objął wówczas parafię w Konarzynach.   Mimo dużych trudności czynionych ze strony władz komunistycznych, udało się przeprowadzić wiele prac remontowych o bardzo dużym znaczeniu dla parafii. W 1964 roku przebudowie poddano wiekowe organy (zbudowała je firma Wilhelma Lauera). Jesień 1969 roku to przede wszystkim renowacja ołtarza. Ksiądz Słomiński zwrócił się o pomoc w tej sprawie do fachowców z Torunia. Praca została przerwana z powodu wyjątkowo mroźnej zimy, która rozpoczęła się właściwie w listopadzie 1969 roku, a zakończyła w maju roku następnego.  W miesiącu tym padał jeszcze deszcz ze śniegiem. Z uwagi na powyższe trudności prace wznowiono dopiero w czerwcu 1970. Największym przedsięwzięciem dokonanym przez księdza Słomińskiego, dzięki ofiarności parafian była budowa nowej plebanii. Rozpoczęto ją w 1972 roku. Dotychczas użytkowany budynek nie nadawał się już do dalszej eksploatacji. W wyniku podjętych wiosną prac na jesień udało się ukończyć boczne skrzydło wzdłuż ulicy Potulickich. Nowy budynek zasiedlono już w rok później. Do rozbiórki starego  przystąpiono w połowie marca 1974 roku. 

Ten kto pamięta księdza Słomińskiego, ma  z pewnością przed oczami jego charakterystyczną postawę z lekko opuszczonym ramieniem. To wynik operacji usunięcia zaatakowanej przez nowotwór jednej części płuca. Problemy z drogami oddechowymi, częste napady kaszlu zmuszały księdza Słomińskiego do przerywania na pewien czas pracy duszpasterskiej, w celu leczenia w szpitalu lub sanatorium. Tak było latem 1972 roku. Wówczas kanonik z Więcborka dla polepszenia stanu zdrowia przebywał kilka tygodni w zagranicznym uzdrowisku. Wiosną 1978 roku leczył zapalenie płuc w więcborskim szpitalu.  Doskonale rozumiał cierpienia chorych ludzi. Dla nich odprawiana była regularnie uroczysta msza święta. Po jej zakończeniu ludzie ci zapraszani byli do plebanii na poczęstunek. Osoby obłożnie chore, które nie mogły przybyć na swoją uroczystość odwiedzane były w domach, podobnie robi się dzisiaj. Różnego rodzaju koncerty organowe, które odbywają się w więcborskim kościele w czasach obecnych, sięgają swoją tradycją daleko w przeszłość. Były one organizowane już staraniami księdza Słomińskiego, a także kolejnych organistów. Dnia 14 grudnia 1969 roku odbył się koncert chóru męskiego, mieszanego i dziecięco–młodzieżowego. Batutę dzierżył organista pan Henryk Droma. Na zakończenie odegrał kilka utworów organowych.                            Ksiądz kanonik pamiętał o poprzednim proboszczu. Codziennie odwiedzał księdza van Blericqa w klasztorze sióstr Franciszkanek. Relacjonował mu różne wydarzenia z życia parafii, a także pytał o opinię w wielu sprawach. Przez te działania pokazywał jak wielki szacunek i uznanie żywi do swojego poprzednika. Każdy jubileusz księdza emeryta bardzo uroczyście obchodzony był w kościele.                                                                                 W pierwszej połowie lat 80-tych coraz bardziej pogarszało mu się zdrowie. Często leżał z aparatem tlenowym, na plebanii lub w szpitalu. Jednakowoż nie zaniedbywał spraw parafii, miał do pomocy oddanych współpracowników chociażby księdza Kiedrowskiego. Nie zapominał również o swojej pasji, którą były książki. Jak wspomina Pani Iwona Bonecka, bratanica księdza, pokój kapłana pełen był książek. Stanowiły one prezenty dla krewnych i przyjaciół. Zawsze opatrzone były dedykacją stanowiącą wskazówkę na dalsze życie.Ksiądz Tadeusz Słomiński zmarł 16 stycznia 1985 roku.

Pochowano go na cmentarzu komunalnym, niedaleko głównej bramy. Warto, udając się do swoich zmarłych, zatrzymać się  przy Jego grobie na chwilę zadumy. O tak wspaniałym człowieku nie można zapomnieć.

Marcin Łangowski